Zbiegła ze schodów, przeskakując po kilka stopni. Wytarte dżinsy, rozpięta kurtka, schodzone adidasy. Odwróciła się i pomachała oddalającemu się w przeciwną stronę chłopakowi. Szła brzegiem chodnika długim, niedbałym krokiem. Srebrnoszary mercedes jechał przez kilka minut tuż za dziewczyną. Wyprzedził ją, zatrzymał się. Uchyliły się drzwi. - Emmo… - Cześć - dziewczyna rzuciła plecak na tylne siedzenie i rozparła wygodnie obok kierowcy. Musnęła szybko wargami jego policzek. On trzymał przez chwilę jej dłoń w swojej ręce, studiował pozadzierane wokół paznokci skórki. Potem kurtuazyjnie ucałował nadgarstek. Samochód ruszył. Nabrał szybkości. Zatrzymał się przed starą, ale bardzo piękną, secesyjną kamienicą. Nie docierał tu gwar wielkiego miasta. Uliczka była cicha, wysadzana kasztanami. Marmurowe schody, ciężkie, rzeźbione drzwi. Weszli do obszernego holu. Postępował kilka kroków za nią. Wnętrze mogło stanowić dekorację do filmu z życia wyższych sfer. Lśniące parkiety, stare, bardzo cenne dywany, antyki. Kominek z przepięknym zegarem. Na maleńkim stoliku waza pełna herbacianych róż. Mężczyzna - beczułkowaty, łysawy, dobiegał sześćdziesiątki. Doskonale jednak współgrał z wytwornym wnętrzem. Jak dziewiętnastowieczny sztych, empirowe biurko, Czy nawet chińska waza zapewne z epoki Ming. Dziewczyna stanowiła dysonans. - To ja znikam - rzuciła. Kopnęła
...
Читать дальше »